Ale do rzeczy. Oczywiście muszę się poskarżyć na światło- przychodząc z pracy zastaję już szarówkę, teraz po zmianie godziny jest lepiej, więc zdjęcia w nowych postach będą wyraźniejsze. Dziś wystarczy, że widzicie co wam chcę opisać =)
Na pierwszy ogień idą kosmetyki do włosów.
Nie będę się jednak rozpędzała z opisaniem ich, ponieważ planuję dość obszerną notkę dotyczącą pielęgnacji włosów.
1) Woda brzozowa- nie wiem gdzie to cudo było przez całe moje życie. Cena ok 4 zł
2) Olejek Alterra- chyba już szerzej przedstawiać nie muszę?
3) Henna creme Delia- czekoladowy brąz - ok 4-5 zł
Avon- ogólnie na zakupy namówiła mnie mama, ponieważ ja sama nie lubię zbytnio tej firmy, wolę Oriflame. Jednak z tych kosmetyków jestem naprawdę zadowolona. Mam tylko zastrzeżenia do maskary i już wiem, że więcej jej nie kupię. Ale do rzeczy:
1) Puder prasowany- Color Trend- 10g - bardzo brakuje mi puszka, bo do kosmetyku została dołączona jedynie gąbeczka. Dzień wcześniej kupiłam znany wszystkim puder z Rossmana Synergen zupełnie zapominając o swoim zamówieniu. Na tle Synergena wypada lepiej, dlatego Avonowski produkt zawitał na półce w łazience, za to Rossmanowski znalazł się w torebce.
2) Korektor Color Trend- perfect and hide- kolor light - zdecydowanie wolę korektory w płynie, w pędzelku. Ale ten daje sobie świetnie radę i jest o dziwo dobrze dopasowany do mojej karnacji.
3) Maskara- Avon Extend- jak dla mnie mały bubel. Bez wprawy w nakładaniu bardzo szybko zasycha, ma małą szczoteczkę, czego bardzo nie lubię. Wydłuża rzęsy, ale wolę jednak mojego Air Max'a z Astora.
No i moje dwa największe rozczarowania z Oriflame.
1) Gąbeczki veryme - uprzednio nawilżone wodą (oczywiście filtrowaną) sprawiają, że podkład zużywany jest w mniejszych ilościach, nie babram już sobie rąk i ogólnie nałożenie jest bardziej perfekcyjne. Trudniej jest uzyskać nie rozsmarowaną linię. Wadą produktu jest na pewno to, że nie da się ich doczyścić, ale już wiem, że zagoszczą u mnie na dłużej.
2) Face Primer- wygladzająca baza pod podkład. O ile podkład dobrze się rozprowadza, serio wygładza cerę i nie roluje sięz podkładem, to jakiś super zmian nie zauważyłam. Będę stosowała, bo szkoda kosmetyku. Próbowałam zastosować do cieni do powiek, ale na tej linii katastrofa. Cena ok 17 zł w promocji- cena regularna 26 zł
3) Mono eye shadow- granat- kolor nieziemski, niesamowicie napigmentowany... ale co z tego? Strasznie mi szkoda tego cienia, ale po nałożeniu utrzymuje się w stanie nienaruszonym może przez godzinę. Później na powieki nie muszę nakładać eyelinera, tak pięknie się wciska w załamania, a po 3-4 nie ma go w ogóle na powiece (oprócz wspomnianych kresek) =( Szkoda, szkoda, szkoda. Wyżej wymieniona baza przedłuża trwałość, ale unikniemy tylko znikania. Może z dobrą bazą wytrzyma dłużej? Ale nie będę przecież dla jednego cienia wydawała kasę na dobru produkt. Cena cienia - 9zł
1) peeling do ciała z winogron i ze skorupką z orzecha- co za zapach!!! Wystarczy otworzyć słoiczek (notabene uwielbiam takie opakowania) a po łazience natychmiast roztacza się miła woń. Zawiera dosyć duże drobinki i polecam go głównie i w sumie wyłącznie na okolicę ud. Cena 4 zł - Biedronka. Nie wiem czy to cena regularna, ponieważ oba produkty kupiłam w promocji
2) Masło do ciała ujędrniające- Brazylia- nawet nie otworzyłam, żeby nie kusić. Mam do wykończenia inne ujędrniające cudeńko do ciała i mam zamiar dobić dna =-)
Ziaja - ulubiona firma kosmetyczna ze względu na działanie no i nie oszukujmy się- na cenę =)
1) Krem do rąk- kozie mleko- do skóry skłonnej do zmarszczek - cóż mogę powiedzieć. Uwielbiam, nie wyobrażam sobie torebki bez tej tubki. O ile opakowanie jest dla mnie problematyczne przy końcowej ilości produktu, to samo działanie jest rewelacyjne. Doskonale nawilża no i ma przyjemny zapach. W moim miasteczku przepłacałam- 7 zł. W Rossmanie kupiłam za 5 zł. Dodatkowo dostałam prezent nr 2 ->
2) Oliwkowy balsam do ust- przypomina mi trochę wazelinę. Ładnie pachnie, jest poręczne, ale zostawiam go na półce przy lustrze, bo torebkę już mam zawaloną takimi pierdołkami, a nawilżenie jest na tyle duże, że nie potrzebuję go ciągle używać. Dlatego ląduje u mnie na ustach tylko rano.
3) Żel pod prysznic Sopot Spa- uwielbiam żele z Ziaji. Tyle. Chyba tez nie muszę szerzej przedstawiać?
To tyle. Nie będę się więcej rozpisywać, produktów jest dużo i chyba każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli chcecie obszerniejszej recenzji któregoś z kosmetyków piszcie w komentarzach.
Zapraszam na kolejny post który dotyczyć będzie pięlęgnacji włosów.