Strony

środa, 29 lutego 2012

Worek informacji.

Obiecałam notkę w lutym, a dziś jest ostatni dzwonek...

Pozaliczałam egzaminy, ale ciężko mi ostatnio na serduchu i nie mogłam się za nią zabrać. Nie lubię przejściowych dni między porami roku. Mimo że jest ciepło, to brak słońca mnie dołuje. Wolę mróz, ale z promykami... Przetrzymam jakoś.

Muszę się pochwalić na początku paznokciami. (Nie dodam zdjęcia, bo skórki wołają o pomstę do nieba, ale też nad nimi pracuję) Pazurki są mocne, nie pękają i są dłuższe niż zwykle =) - odpukać. Myślę, że to dzięki odpowiedniemu kształtowi (gdzieś czytałam, że paznokcie przypiłowane mniej lub bardziej kwadratowo, są bardziej odporne na złamania) oraz dzięki lepszemu ukrwieniu. W jaki sposób? Zazwyczaj mam zimne ręce i stopy, powodem jest  nie tyle mój wzrost co niskie ciśnienie tętnicze. A sposób jest bardzo prosty. Wystarczy energicznie (ale nie bez przesady) pocierać płytki jednej ręki o płytki drugiej. Należy uważać, żeby nie pohaczyć paznokci, ale jak ktoś ma dobrze przypiłowane nic takiego nie powinno się zdarzyć. Czujecie mrowienie pod paznokciami? O to chodziło! O zaletach malowania paznokci, nie tylko od strony estetycznej nie muszę chyba wspominać. Ale za to bardzo ważna jest dieta. Mimo że jestem przyszłym dietetykiem, nie odżywiam się zdrowo , a już na pewno nie regularnie. Ważne, żeby w naszych posiłkach znalazło się łatwo przyswajalne żelazo, witamina A oraz te z grupy B, nienasycone kwasy tłuszczowe oraz białko. Przedewszystkim należy jeść dużo surowych warzyw i owoców. O tej porze roku trudno o pełnowartościowe rarytasy, dlatego zimą nasze włosy i paznokcie są mocno osłabione. Pamietajmy, że zgodnie z chińską medycyną powinniśmy jeść tylko to co w danym czasie w danym regionie jest dostępne. Ale o tym kiedy indziej =)


Z cerą w końcu doszłam do porozumienia, aczkolwiek jeszcze gdzieniegdzie powstawają nowe zaskórniaki. Kupiłam sobie myjkę do twarzy, bo peeling rozprowadzany wyłącznie przez palce rozjeżdzał mi się po twarzy i nie dawał żadnych efektów. Z myjką wychodzę z łazienki jak ostatni Mohikanin, ale są efekty, a że moja skóra odporna jest na  podrażnienia, nic sie jej złego nie dzieje =) Potem dobre nawilżenie i mogę spokojnie iść spać =)


Ale włosy to totalna porażka. Nie mogę z nimi dojść do ładu. Żadne diety, suplementacje nie dawają rezultatu. Świetny był ziołowy szampon z "Apteczki babuni", ale tylko na krótką metę. Póżniej włosy się do niego przywyczaiły. Jednak muszę powiedzieć, że będę do niego wracała ponieważ bardzo dobrze oczyszcza włosy. Może jakieś oleje. Coś polecacie? Nie jestem pewna czy by pomogły. Odkąd wyprowadziłam się do Poznania, moje włosy przeżywają istne katusze pod wodą z mnóstwem zabójczego dla nich chloru. Niedawno kupiłam Britę, mam zamiar wodę filtrować, i dopiero polewać nią głowę -_-. Znając moje lenistwo, nic z tego nie wyjdzie...
Dodatkowo chciałabym pofarbować, ale boję się, że jeszcze bardziej je zniszczę. Ale znajdę sposób. Obiecuję.


Mam za to do was pytanie. Wiem, że jest was bardzo mało, ale chciałabym pisać o tym co was interesuje. Miałabym większe poczucie obowiązku co kopałoby mnie w tyłek i mobilizowało do pisania notek. O czym następna notka? Może własnie jakieś porady dietetyczne? Dużo jest notek o modnych środkach do twarzy, włosów, paznokci, ale czasem warto po prostu zmienić nawyki żywieniowe =)

6 komentarzy:

  1. Nieeee :D proszę :D tylko nie dieta :D:D

    No doobra... Ja bym w sumie się chciała dowiedzieć jak to jest z tymi słodyczami?:D Czemu wszyscy przechodzący na dietę odstawiają je na amen? Bo ja nie odstawiłam, tylko zmniejszyłam ilość (2 kawałki ciasta dziennie zamiast 5) i jakoś efekty były. Całkiem niezłe, bo w półtora miecha spadł pociążowy + pogwiazdkowy balast... A było tego niemal 10 kg ;)

    Jak ktoś dietuje, to MUSI, absolutnie MUSI już do końca świata wyrzec się słodyczy? Skąd to przekonanie?
    Dietetyczką żeś, więc pytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę, ile dietetyków, tyle teorii. I nie zapominaj, że jeszcze nie jestem dietetykiem =]. Jak dla mnie- wszystko co nadaje się do jedzenia jest zdrowe- w rozsądnych ilościach. 2 kawałki ciasta dziennie wydaje się być dużo, ale zależy co jeszcze jesz w ciągu dnia. Może akurat w twoim jadłospisie mało jest węglowodanów. A nasz mózg jest na tyle wybredny, że żywi się wyłączni glukozą. No dobra.. można się tak usprawiedliwiać. Tak samo było z kawą parzoną. Zło świata. I co? 3 filiżanki dziennie działają dobroczynnie na układ krwionośny =).
      Jeśli będzie mi dane założyć kiedyś własną poradnię, nie będę miała zamiaru zakazywać słodyczy. Może lizaków, batonów tak... ale ciasto może być całkiem niezłym posiłkiem, który wcale nie musi być kaloryczny, a wręcz zdrowy. Dodać owoce, ciasta zrobić mniej, obejść się bez cukru pudru, lukru. Na TVN Style, jest fajny program- nie pamiętam jak się nazywa- w którym gotują-pieczą-smażą zamienniki kalorycznych potraw.
      No i najważniejsze- absolutnie nie powinno się chudnąć więcej niż 1.5 kg na tydzień. Jeśli nie- witaj efekcie jojo, brak witamin i minerałów... wtedy należy być pod ścisłą kontrolą lekarza albo dietetyka.

      Fakt. Dobry temat na jakąś notkę w przyszłości =)

      Usuń
  2. Jakąś małą paletkę planuję kupić,ale małą. I w normalnych kolorach.Taka wielka,kolorowa może i jest dobra dla makijażystek,ale nie dla mnie.
    Zaskórniaki to najgorsza rzecz na świecie;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też mam nadzieję, że woda brzozowa powstrzyma wypadanie włosów. Dobra jest jeszcze woda pokrzywowa, cena bardzo podobna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwiedziłam dzisiaj dwie apteki- w żadnej nie było wody brzozowej -_-

      Usuń
  4. Polecam maseczkę oliwkową, czosnek albo czarną rzodkiew. Po tym wszystkim płukankę ziołową ;)

    Pozdrawiam i zapraszam
    http://cherrylassie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń