Strony

piątek, 27 kwietnia 2012

It's a bad day...

Miała być notka o dzisiejszym farbowaniu henną...
Miała być notka o moim wyjeździe do Karpacza...

i co?

Laptop po 2 latach korzystania odmówił posłuszeństwa. Jestem kompletnie załamana, bo przede wszystkim służył mi do pracy i nauki.
Nie wiem czemu, ale wczoraj coś mnie tknęło i zaczęłam przegrywać muzykę i zdjęcia na drugi dysk, bo od jakiegoś czasu komputer mi świrował. Mam nadzieję, że coś da się uratować, bo zdjęć miałam ponad 24GB... z muzyką dam radę, mimo że  żyć bez niej nie mogę, ale za zdjęciami się chyba poryczę...
Pewnie grozi mi przeinstalowanie systemu czy coś.. mam nadzieję, że ktoś mi w tym pomoże, bo nie umiem funkcjonować bez mojej Tośki.

Tak więc kochane w ten weekend czeka mnie uczelnia, kolokwia i egzamin a od wtorku przebywam w Karpaczu. Postaram się dodać te zaległe notki możliwie jak najszybciej, ale pewnie będzie to po powrocie z majówki czyli ok następnego poniedziałku. Btw.: chcecie relację z wycieczki?


od tygodnia pechowa:


czwartek, 26 kwietnia 2012

Jak niekosmetycznie dbam o włosy...

   Dziś bardzo krótki post na dobranoc, czyli jak dbam o włosy nie licząc kosmetyków, które używam.

Mycie włosów:
-robię to bardzo delikatnie. Dziewczyny, dla mnie nie ma nic przyjemniejszego od mycia włosów przez fryzjerkę. Wy pewnie też lubicie to uczucie? Delikatnie masuje głowę, a my co robimy? Szuru, szuru i po krzyku. Pach, spłukujemy i gotowe... po-wo-li !!! Fryzjerka nie myje nam spokojnie głowę, dlatego żeby nam umilić często stresującą wizytę w salonie. Trąc włosy w domu powodujemy ich mechaniczne uszkadzanie, które woda potęguje. Spróbujcie, nie wyżywajcie się na włosach. Wiem, że to szybkie, ale czy koniecznie dobre?
-nakładam szampon najpierw na palce, i wmasowuję go tylko w głowę. Myjąc staram się nie podbierać końcówek tak, żeby nie miały one kontaktu z szamponem. Moje włosy bardzo sobie chwalą tę metodę, a co nam to daje? Zmniejszenie przesuszenia najbardziej narażonych na to stref.
-myję włosy w możliwie do wytrzymania jak najniższej temperaturze wody, zwracając uwagę w szczególności na etap spłukiwania maski. Łuski muszą się domknąć inaczej wszystko ucieknie nam z wodą i nic nie zostanie we włosach.
-wycieram je delikatnie w ręcznik. NIE TRĘ! Bardzo ostrożnie staram się odcisnąć nadmiar wody w ręcznik. Wiem, że zimą jest to kłopotliwe, bo ja z reguły robię wtedy wszystko, żeby moje włosy wyschły jak najszybciej. Czego unikamy? Znów urazów mechanicznych.

a co po myciu?


- nie używam suszarki, a jeśli na prawdę muszę, używam zimnego strumienia powietrza.
- nie idę spać z mokrą głową. Po pierwsze rano budzę się z katarem (nawet latem), po drugie urazy mechaniczne again.
- śpię ze związanymi luźno włosami.
-nie rozczesuje ich kiedy są mokre
- używam gumek z frotki.
- piję herbatę z pokrzywy oraz herbatę zieloną (źrodło wit. z grupy B)
- obecnie zażywam Vitapil
- rozczesuję je co najmniej 2xdziennie


Wyobrażacie sobie, że wcześniej nie stosowałam absolutnie żadnego z tych myślników? I ja się dziwiłam, że moje włosy są w takiej kondycji...eh...
A jakie są wasze niekosmetyczne metody na piękne włosy?



wtorek, 24 kwietnia 2012

Dzisiejszy haul i o tym jaki ze mnie gapciuś.

   Korzystając z okazji mogłam dzisiaj polatać we wszystkich drogeriach w Pestce. Nie było ze mną TŻ, wiec ze spokojem mogłam sobie wszystko obejrzeć, kupić za dużo... Niestety wybrać sie musiałam, bo kończy mi się podkład, szampon, a nie będę miała czasu na zakupy, gdyż  na długi weekend wyjeżdżamy do Karpacza.

Natura

Podkład Affinitone Mineral z Maybelline odcień Ivory
czytałam o nich na waszych blogach i pisałyście, że lepsza jest wersja niemineralna. Jednak w Naturze skusiła mnie promocja i zapłaciłam tylko 23.99 zł =) Normalnie koszt tego podkładu jest powyżej 30 zł. 
Iiii co najważniejsze mogę wam powiedzieć, że chyba w końcu znalazłam swój idealny podkład. Ale nie zapeszajmy. To mój drugi podkład Maybelinne, ale ten jest o niebo lepszy.

Douglas


W zasadzie miałam tylko wejść, obczaić Essence i szybko biec na tramwaj. Jednak z uwagi na to, że w Rossmanie nie kupiłam sobie pomadki, postanowiłam rozejrzeć się tutaj. Miła pani pomogła mi wybrać kolor i mimo że niezbyt pasował mi delikatny brokat to włożyłam ją do koszyka. cena 8.99 zł

Odchodziłam już do kasy, kiedy pani zawołała mnie i powiedziała, że jeśli dokupię drugą rzecz, trzecią dostanę za darmo. Grzech nie skorzystać...Czym prędzej włożyłam ten lakier (5,49 zł), który z pokorą odłożyłam na półkę w Naturze. Jako trzeci produkt wybrałam matowy, szary cień do powiek. Zawsze się przyda =)



Rossman
  • Niekosmetycznie kupiłam małą kosmetyczkę do torebki -8,99 zł
  •  piękną, dużą kokardę do włosów- 5,99 zł
  • i gumki-frotki za 3,99 zł 

  • Henna w kremie - 4,59 zł
  • dezodorant Fa (już moje 3 opakowanie-uwielbiam ten zapach!)- 8.99 zł
  • oraz hit sezonu: czyli jak Sylwia krzyczy na wszystkich, że nie potrafią czytać a sama to dziś zrobiła. Tak byłam podekscytowana wizją szamponu z BabyDream, że nie zauważyłam, że capnęłam nie to co trzeba. I tym o to sposobem kupiłam mydło dla dzieci. Kliknęłam zaraz na wizażu i ktoś napisał, że myje tym czasem włosy. A wy jak myślicie? Chyba mi od tego nie wypadną, co? Pewnie cieżko będzie zmyć, ale zobaczymy w trakcie co z tego wyjdzie. cena 7,99 zł


poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Maseczka do włosów ADVANCE TECHNIQUES damage repair

   Dziś obiecana recenzja maseczki Advance Techniques z Avonu. Jak zwykle zaznaczam, że nie znam się na składach i proszę was o pomoc w ocenie.
Wiele z was zachwyca się serum do końcówek z tej serii, ale rzadko która z was pisze o tej maseczce. Czy to znaczy, że nie jest warta uwagi? Myślę, że nie. Jeśli macie dostęp do katalogu Avon'u i chcecie wypróbować coś nowego, zachęcam =)
chciałabym powiedzieć, że nie jestem konsultantem tej firmy, osobiście nie przepadam za Avon'em, ale nie ma to wpływu na jakość recenzji.



 Co na temat tej maseczki twierdzi producent?
Włosy od zawsze były uważane za prawdziwą ozdobę kobiety – są klasycznym symbolem wiecznej kobiecości. Umiejętne wydobycie i podkreślenie ich naturalnego piękna sprawia, że czujemy się pewne siebie, atrakcyjne i po prostu piękne. Produkty z serii Advanced Techniques zaspokoją potrzeby nawet najbardziej wymagających włosów. Dzięki zaawansowanym formułom kosmetyków, włosy wyglądają pięknie, a przy tym naturalnie.


Moja opinia

Opakowanie: jest to moja ulubiona forma opakowania, czyli plastikowy słoiczek. Jest łatwe w utrzymaniu czystości na półce, kosmetyki mogę stawiać jeden na drugim. Wydobycie maseczki również nie jest kłopotliwe. Pojemność produktu to 150 ml.
Zapach: świeży zapach, trochę kojarzący się z salonem fryzjerskim. Utrzymuje się na włosach jeszcze przez jakiś czas od wyschnięcia naszej czupryny. 
Konsystencja: nie jest rzadka jak w przypadku niektórych odżywek itp. Nie ma problemu z rozprowadzaniem a sam produkt wystarcza na dość długo.

Jestem przekonana, że jeszcze wrócę kiedyś do tej maseczki. Moje włosy są z niej bardzo zadowolone. Mimo że nadal mają problemy z wypadaniem (nie łudźmy się, skład chyba nie zapewni nam odbudowy włosa) to jestem zobligowana żeby ją polecić. Dlaczego? Już w trakcie zmywania (po 1-10 minutach) nasze włosy są miękkie i wygładzone. Pozwalam włosom wyschnąć a potem nie mogę się pohamować, żeby ich ciągle nie dotykać, głaskać, przeczesywać palcami. Są niewiarygodnie miękkie i sprawiają wrażenie zdrowych. Raczej nie powodują, że są one bardziej lśniące, ale mam wrażenie, że są odrobinę grubsze albo hm... mięsiste? 
Maseczka nie obciążyła moich cienkich włosów i raczej trudno o przesadzenie z ilością nakładanego produktu. Ale należy uważać z czasem trzymania jej na włosach. Na opakowaniu zaleca się ją trzymać od 1-3 minut lub 5-10 w przypadku bardzo suchych włosów. Pierwszy raz siedziałam z nią trochę za długo i mogłam się pochwalić pięknymi strączkami -_- Po prostu trzeba poszukać optimum i go przestrzegać.

Niestety dziś dobiłam dna. Przy średnio długich włosach mogę przyznać, że jest ona wydajna, ale to też zależy od tego ile będziecie jej dozować.

Cena ok 18 zł, ale w promocji może osiągnąc nawet 10 zł


Pytanie podstawowe: miałyście? Jak wrażenia?



Biovax wylądował...

   Oj jak się dzisiaj ucieszyłam, kiedy właścicielka zapukała do mieszkania i wręczyła mi paczkę którą dzisiaj przyniósł listonosz. Jeśli jesteście na bieżąco już wiecie co było w dużej kopercie =) Nie muszę pisać jak się ucieszyłam? =) Miałyście jakieś produkty Biovax'a? Jak wrażenia?


dla powiększenia wystarczy kliknąć na zdjęcie =)


  W prezencie otrzymałam próbkę serum wzmacniającego A+E oraz termocap- czepek wspomagający działanie maski. Jak dla mnie zwykły czepek, który równie dobrze mogłam mamie gwizdnąć z szafki, bo na codzień używa takie w pracy.


Wiąże z tym produktem ogromne nadzieje. Zaraz idę myć włosy, ale skończę maskę z Avonu, bo produktu zostało mi dosłownie na raz. Chcecie denko? Chcecie, chcecie? I tak wam zrobię tę recenzje =p
 Na L'bioticę przyjdzie czas za parę dni.



czwartek, 19 kwietnia 2012

OMO

   Metoda OMO jest chyba już znana wszystkim włosomaniaczkom. Jednak ja dopiero mam zamiar zacząć korzystać z tej metody mycia włosów, a przynajmniej mi się tak wydawało- normalnie stosuję system olej-szampon-odżywka. Potencjalnie ma ona nas ochronić przed niszczeniem włosów podczas wszystkich innych zabiegów, w szczególności mycia włosów. Ułatwia również rozczesywanie. Czytając wasze ochy i achy na temat tej metody postanowiłam spróbować. W końcu co mi szkodzi? Raczej nie grozi mi przeemaliowanie włosów, przynajmniej zanim doprowadze je do porządku. A na czym dokladnie polega metoda?

O
 O czyli po prostu odżywka, którą nakładamy na nieświeże włosy, zanim zabierzemy się za ich mycie. Czytałam na blogu Anwen, że na odżywkę stosuje olejek. Ciekawi mnie ten sposób i myślę, że w najbliższym czasie wypróbuję, tym bardziej, że pierwsza odżywka nie musi być w cale tą najlepszą. Jest to dobry sposób na skończenie odżywki, którą raczej nie zużyłybyśmy do końca. Czy wy łączycie te dwa... powiedzmy dwa O? Odżywka+olejek?
moje produkty:
Olejek Awokado&Granat z Alterry
Odżywka przeciw łupieżowa z Ziaji

M
Wydawałoby się, że będzie to zwykłe mycie szamponem, jednak na blogu imprevisivel przeczytałam, że myć należy jedynie skórę głowy, starając się nie tykać reszty włosów. Szczerze powiem, że pierwszy raz dowiedziałam się o tym i w pewnym momencie ma to dla mnie sens. Pytanie tylko czy w ten sposób jesteśmy w stanie zmyć olejek do tego stopnia, żeby reszta nie obciążyła nam włosów? Strączkom mówię nie! Spróbuję póki co zastosować się do tej metody, ale bez pierwszej fazy OMO czyli olejku/odżywki.
moje produkty:
szampon Gliss Kur wzmacniający (wiem pewnie świństwo, ale właśnie mi się kończy, nie kupię więcej)
Joanna Czarna Rzepa
mam zamiar kupić: wychwalany przez was Babydream


O
Ostatnia faza to po prostu odżywka, najlepsza jaką macie "na składzie". Posługiwacie się tak jak radzi producent i koniecznie zmywacie ją później chłodną wodą. Zabieg ten domyka łuski, dzięki czemu nasze dobrodziejstwa płynące z masek, odżywek czy olejków zamkną się w naszym włosku.
moje produkty:
maska wzmacniająca Avon (dobijam dna, więc wkrótce recenzja)
l'biotica Biovax (właśnie czekam na listonosza)


Oczywiście jeśli zastosuję OMO zrobię wam update'a. Jednak z góry uprzedzam, że zbliża się okres, w którym mało mnie będzie na blogspocie. Pewnie zaglądać będę nieczęsto, ale postaram się być na bierząco z waszymi blogami. Notki pewnie będą, ale w mniejszym natężeniu. Jeśli ktoś będzie łaknął kontaktu ze mną, wystarczy kliknąć w pasek boczny z ikonką adresową =) Już w przyszłym tygodniu mam egzamin z inżynierii i zaczynam ćwiczenia z żywienia i technologii, a po długim weekendzie egzamin z analizy. Także masa roboty przede mną- trzymajcie kciuki. Również za to, żebym systematycznie zażywała Vitapil, bo mam problem, żeby o tym pamiętać... Co polecacie dodatkowo do tego suplementu? Myślę głównie o drożdżach w tabletkach, ponieważ nie mam zamiaru ich pić. Dziewczyny, ja dla włosów wolę nie niszczyć swojego układu pokarmowego, włosy odrosną tak czy siak, a jelitka mamy jedne na całe życie =)

środa, 18 kwietnia 2012

Gliss Kur- OIL NUTRITIVE- ekspresowa odżywka regenerująca

    Wiem, że ostatnio dużo tu o włosach, ale ten temat się chyba nigdy nie nudzi, zwłaszcza osobom które mają problemy z włosami jak ja. Po wczorajszym prawie nocnym apelu o ratunek spotkałam się z wieloma radami, za które serdecznie wam wszystkim dziękuję. 


Dziś chciałabym wam przedstawić ekspresową odżywkę regenerującą  z Gliss Kur firmy Schwarzkopf. Po całej eko wariacji na waszych blogach nie wiem, czy produkt znanej firmy nie jest po prostu picem na wodę. Dlatego kolejny raz was proszę o zdanie. Ale o tym na koniec...
Z tego co wiem są dwie wersje tego produktu: stara i nowa. Osobiście nie mam pojęcia czym różnią się między sobą, nie zagłębiałam się w ten temat.

GLISS KUR- Oil Nutritive- 7 Nourishining  Repair-Oils

cena 14,90 zł
Co mówi producent?
Ekspresowa odżywka regenerująca  OIL NUTRITIVE  z 7 regenerującymi olejkami ułatwia rozczesywanie włosów oraz chroni je przed rozdwajaniem się końcówek. Nowa regenerująca formuła z kompleksem z płynną keratyną naprawia uszkodzenia  zarówno na powierzchni włosów, jak i w ich wnętrzu.

Z tym, że odżywka ułatwia rozczesywanie zgadzam się w 100 %.  Trochę nie wierzę w to, że naprawia uszkodzenia we wnętrzu włosów. Ale nie mam mikroskopu i nie jestem w stanie tego sprawdzić. Wizualnie włosy wyglądają na zdrowsze. Są wygładzone i miękkie w dotyku. Niestety po uplywie czasu musiałabym psiknąć odżywką ponownie, ponieważ po jakimś czasie efekt znika. Zdrowe końcówki wyglądają na jeszcze zdrowsze, z tymi po przejściach bywa różnie, ale na pewno wizualnie stan się poprawia.

7 olei, które występują w produkcie: (po części opis skopiowany z wizażu)
-Argania Spinosa Kernel Oil - olej arganowy (ochrona końcówek)
-Macadamia Ternifolia Seed Oil - olej macadamia (odżywia i wygładza kruche, zniszczone włosy)
-Olea Europea Fruit Oil - oliwa z oliwek
-Prunus Amygdalus Dulcis Oil - olej migdałowy (nadaje połysk, chroni przed słońcem)
-Prunus Armeniaca Kernel Oil - olej z pestek moreli
-Sclerocarya Birrea Seed Oil - olej marula
-Sesamum Indicum Seed Oil - olej sezamowy (?) (idealny do włosów suchych)

Silikony są obecne w tej odżywce, ale nie chcę się całkowicie z nimi rozstawać. Moje koncówki nie są w dobrej kondycji i mam wrażenie, że potrzebują (choćby jeszcze przez jakiś czas) dodatkowych wspomagaczy.

W składzie jest też: (źródło wizaż)
-łagodzący pantenol
-keratyna hydrolizowana - jeden z podstawowych budulców włosa, wg niektórych źródeł substancja ta odbudowuje zniszczone fragmenty i włącza się w strukturę keratyny włosów
-Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin - jedna z pochodnych keratyny
- Lactic Acid - kwas mlekowy, wygładza, domyka łuski włosa
-Polyquaternium-16 - kondycjonuje włosy
-Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein - składnik kondycjonujacy i przeciwdziałający elektryzowaniu się włosów


Odżywka ma bardzo ładny, delikatny zapach. Zapakowana jest w buteleczkę z atomizerem. Jest dwufazowa- nie wiem co jest w poszczególnych fazach, ale pewnie ta która opada to cięższe olejki. Przed użyciem należy ją wstrząsnąć, aby wymieszać razem warstwy. Zdjęcie które przedstawiłam wam jako pierwsze pokazuje jak wygląda rozmieszana odżywka. Jedynie do góry tworzy się pianka, reszta jest połączona i ma mleczno-żółty kolor. Poniżej zdjęcie przedstawiające oddzielone od siebie fazy (biała i żółta). Do góry wciąż obecna jest pianka, ponieważ składniki jeszcze nie zdążyły sie rozdzielić, ale z czasem spokojnego stania na półce pianka znika.




Przepraszam, że recenzja tego kosmetyku nie jest w 100 % "moja" i że parę informacji musiałam skopiować. Ale jeśli chodzi o składy kosmetyków (o składniki żywności możecie sie pytać o co chcecie- jestem na dietetyce) to nie jestem za dobra. Poniżej przedstawię wam pełny skład produktu:




 Aqua, Cyclomethicone, Phenyl Trimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dimethiconol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Parfum, Sodium Benzoate, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Phenoxyethanol, Citronellol, Benzyl Alcohol, Geraniol, CI 15985, CI 47005.


Co myślicie o tym składzie? Czy jest bezpieczny na dłuższą metę dla naszych włosów, czy to tylko chwyt marketingowy?  Ja osobiście z działania odżywki jestem zadowolona, bo przynajmniej poprawia włosy na poziomie wizualnym i nie obciąża mojej lichej czupryny.

wtorek, 17 kwietnia 2012

Ratunku, pomocy!!!

   Jestem wstrząśnięta. Myłam dzisiaj włoski, najpierw naolejowałam jak zwykle potem po jakimś czasie poszłam wszystko zmyć. Tylko zaczęłam polewać głowę wodą już wiedziałam, że wraca mój koszmar... masa włosów zginęła w odpływie. Zwalam winę na opisaną wodę brzozową z Barwy klik, która jest okropna, a ta z Kulpolu już mi się dawno skończyła... Odstawiam ją natychmiast, bo dziś znów popłakałam się przez widok tego co zostało na brodziku. Natychmiast dałam odżywkę z Avonu, która u mnie sprawdzała się całkiem nieźle (niedługo recenzja bo dobiłam już prawie dna), a później popsikałam je dwufazową odżywką z Gliss Kurr'a (mimo że ja daję je tylko na suche włosy).
Dopiero kiedy wszystko wychło, rozczesałam włosy. Wyglądają całkiem fajnie, mam wrażenie że olejowanie podkreśla ich delikatny skręt. Na szczotce zostało mało włosów co mnie trochę uspokoiło...
Po prostu koszmar... myślałam, że taka ilość włosów zmytych przez wodę do odpływu już się u mnie nie powtórzy, jednak się zawiodłam.

Jakiś czas temu zamówiłam z koleżanką parę produktów z ZSK, czekamy na realizację, bo chcę podrasować wodę brzozową jak i olejek. Ale dziś zdecydowałam się na kupno maski z Biovaxu. Obawiam się, że dla moich włosów to będzie kolejny bubel, ale jeśli to nie pomoże to już chyba nic i będę się musiała przejść do lekarza.
Miał ktoś? Może ktoś poleci coś jeszcze na wypadające włosy... Obawiam się, że wkrótce je zetnę do długości jaką miała w LO, ale szkoda mi, bo dosyć długo rosły..




Rozdanie u mode-moi-sel


Dodatkowo, żeby nie było tak smutaskowo dodaję informację o rozdaniu na blogu http://mode-moi-sell.blogspot.com . Mnie spodobały się bardzo nagrody, mimo że nie są kosmetyczne, ale cudeńka sa w moim guście. Więc w sumie może nie zapraszam was, bo się zmniejszą moje szanse . =p





YT wiosenny makijaż bez precyzji...

     Wczorajszy dzień nie mogę zaliczyć do udanych, mimo że nie byłam pracy i cały dzień miałam wolny. Dopadły mnie jakieś smuty i zabrakło mi trochę wiary w człowieka. Z smutną minką włączyłam youtube'a i tym sposobem natrafiłam na filmik użytkownika FigielkaUK. Rozbawił mnie na tyle, że postanowiłam wam się z nim podzielić ...



Have fun!

Co myślicie o tym filmiku? Mnie on strasznie rozbawił i sama zaczęłam się zastanawiać nad pokazaniem wam mojej wersji zdjęciowej tego 'projektu'. Dołączycie się?

ŻEGNAMY ZIMĘ, WITAMY WIOSNĘ!!!
Chcemy ciepełko!

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Woda wodzie nierówna, czyli woda brzozowa.

      O cudownych właściwościach wody brzozowej możemy poczytać na wizażu, czy innych blogach naszych koleżanek. Ja sama wpadłam w manię wcierania i nie ma dnia, żebym nie sięgnęła po buteleczkę z magiczną substancją.
Ale. Niestety jest ale. Mogłoby się wydawać, że woda brzozowa powinna być taka sama bez względu na firmę, która ją produkuje. Dwiema wiądącymi firmami są Barwa i Kulpol. O ile ta druga naprawdę działała cuda, to ta pierwsza raczej zniechęca mnie do dalszego korzystania...
Woda brzozowa z Kulpolu ma ładny zapach i kojarzy mi się trochę z moją babcią (ale to z pewnością nie jest woń fenoloftaleiny=)). Zużyłam całą buteleczkę i byłam zachwycona. Łupież się zmniejszył, włosy zaczęły szybciej rosnąć (w ciągu tego miesiąca stosowania wcierki niestety musiałam podciąć końcówki). A ile nowych babyhair!. Nie powodowała u mnie uczucia swędzenia i stwierdziłam, że latem będzie fajną alternatywą dla odświeżenia skóry głowy spod kapeluszy czy chust. Uwielbiam kiedy zimny płyn spływał mi po skalpie. Kolejną wielką zaletą tego produkty było to, że zmniejszył przetłuszczanie włosów. U mnie nie był to pożądany w jakiś szczególny sposób zabieg, ponieważ nie mam z tym problemu, ale koleżanka, która nocowała u mnie niedawno pokochała własnie za to tą wodę, ponieważ musi myć włosy codziennie. Kiedy przyszłyśmy po 12 godzinach z uczelni nie miała już siły na nic i stwierdziła, ża najwyżej na drugi dzień zwiąże je gumką. Dałam jej jednak spróbować wody brzozowej i na drugi dzień nie było widać, ze włosy wcześniej nie zostały przez nią umyte =).
Muszę przyznać, że miałam problem z aplikacją. Mimo że buteleczka ma małą dziurkę w dozowniku to i tak kiedy lałam płyn na palce, większość mi ściekała na podłogę, a reszta wsiąkała we włosy zanim zbliżyłam palce do skalpu. Potem wodę lałam prosto z buteleczki i dla mnie bylo to najlepsze rozwiązanie.
Wodę brzozową z Kulpolu kupiłam przez internet i zapłaciłam ok 9zł z przesyłka, ponieważ nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Wtedy z pomocą przyszła inna koleżanka, której mama prowadzi sklep drogeryjny. Kinga kupiła mi dwie buteleczki i niestety... z Barwy.

Woda brzozowa z Barwy po prostu śmierdzi spirytusem. Po odkręceniu nakrętki widzimy wielką dziurę, przez którą nie da się nalać rozsądnej ilości płynu na skórę głowy jak wcześniej. Przelałam więc całą zawartość do buteleczki z atomizerem i to jest nawet dobry pomysł. Ale po aplikacji przez chwilę skóra mnie swędzi i niestety mam wrażenie, że zamiast usuwa łupież- powoduje go. Może to jest tylko jakieś moje złudne wrażenie, może to się z tym nie wiąże, ale problem mi się nasilił właśnie podczas użytkowania wody z Barwy. Daję jej szansę, może moja skóra musi się przestawić, albo to nie od tego. Na pewno poprawia ukrwienie głowy, dzięki czemu włoski które rosną są mocniejsze. Opakowanie jest szklane wiec pewnie, gdybym jej nie przelała do czegoś plastikowego, biorąc pod uwagę moją gapowatość, po prostu wypadłaby mi z rąk i się rozbiła. Dla porównania Kulpol dystrybuje wodę w plastikowych buteleczkach. Butelka Barwy kosztowała 5.30 w sklepie drogeryjnym.

PODSUMOWANIE: Wodę brzozową polecam z całego serca i z przekonaniem, że jest to produkt dobry dla naszych włosów, ale tylko jeśli jest to produkt Kulpolu. Tą z Barwy zdecydowanie odradzam...
Efekty wcierania: mnóstwo nowych babyhair, szybsze tempo wzrostu włosów, mam wrażenie, że cebulki są mocniejsze, aczkolwiek nadal borykam się z wypadającymi włosami (pewnie za krótko ją jeszcze używam), zmniejszenie tempa przetłuszczania włosów i zmniejszenie powstawania łupieżu.

Na koniec parę słów o sposobie użycia: codziennie (oprócz dni kiedy myję włosy, ale nie jest konieczna przerwa) spryskuję przedziałki odrobiną wody brzozowej i staram się ją delikatnie wmasować w skórę. Nie spłukuję.

Myślę, żeby jakoś "podrasować" to cudo. Wiecie może czy mogę coś dolać do buteleczki? I jak tak to co i w jakich proporcjach?

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Mój wielkanocny look

Wiosna jest bardzo inspirującą porą roku. Tym bardziej, że w świąteczne dni miałam więcej czasu na makijaż niż w dniu w których  maszeruję do pracy. Dziś powiekę pomalowałam w różowo-fioletowych kolorach. Myślę, że wyszło ładnie, niestety na zdjęciu kolory trochę się wymieszały i straciły na wyrazistości.
Ten sam makijaż wykonałam u mojej mamy. Mimo że kształt jej oka jest zupełnie inny i nie posiada tak mocno opadającej powieki, to wygląda to równie poprawnie jak u mnie.
Skorzystałam z paletki Lovely z Wibo. Jest to paletka rozświetlająca o numerze 05. Na codzień używam głównie brązu i jak widać jest on najbardziej zużyty. Gąbeczki już dawno mi się zgubiły, ale i tak rzadko je używałam. Kolory na zdjęciu o dziwo są adekwatne do tych z rzeczywistości =) Cienie są dosyć trwałe więc mam zamiar w przyszłości dokupić inne wersje kolorystyczne.

Na poniższym zdjęciu możecie zauważyć, że moje włosy w końcu nabrały blasku. Nie wiem czy to zasługa olejowania czy henny, a może obu metod na raz? Nadal są trochę płowe, ale myślę, że jestem już na dobrej drodze do wygrania boju o włosy. Końcówki nie są tak zniszczone jak kiedyś, podcięłam je całkiem niedawno. Dzis spryskałam je odrobiną lakieru, żeby podkreślić skręt.





A wam jak mijają święta obżarstwa?


czwartek, 5 kwietnia 2012

Happy Easter!!!

Z dala słychać trzask gałęzi,
to zajączek przez las pędzi.
Chociaż Wielka jest sobota,
ciężka czeka go robota.

Z hukiem wpada do kurnika,
bierze jajka, szybko znika,
w drodze wszystkie je maluje,
z trudem tempo utrzymuje.

Z pisankami zdążyć musi
zanim z Rezurekcji wrócisz.
Potem trochę chłop odpocznie,
w ciepłym gniazdku sobie spocznie.

Miejsca długo nie zagrzeje,
coś mu się nagłowęleje.
Głośno śmieje się baranek:
To już Lany Poniedziałek!

Wesołych Świąt :-)


zdjęcie pochodzi z http://katiealves.deviantart.com/

wtorek, 3 kwietnia 2012

Domowy, skuteczny sposób na zaskórniki

Od długiego czasu borykam się z zaskórniakami na twarzy. Nie pomagają peelingi, większe brzydactwa może i da się wycisnąć, ale wolę nie przesadzać. Jakiś czas temu znalazlam na kanale Czarszki na yt filmik dotyczący domowego, a co najważniejsze-skutecznego sposobu na zaskórniki. Zaskoczona tak małą ilością składników na plasterki oczyszczające, czym prędzej pobiegłam do kuchni.
A czemu właśnie tam?
Chyba każda z nas ma na swoich półkach mleko, żelatynę, miseczkę i łyżeczkę? 
Wystarczy, że zmieszamy 1 łyżeczkę żelatyny z 1 łyżeczką mleka. Całość nie wygląda najlepiej, tworzą się grudki, ale wystarczy mocno rozmieszać i włożyć do mikrofalówki na 10s (krok konieczny)

A ponieżej zdjęcie przedstawiające papkę tuż po wyjęciu z mikrofali. Musimy odczekać chwilę, żeby całość troszkę ostygła i wtedy możemy ją cieńką warstwą nakładać na twarz. 
WAŻNE: Miksturę można nakładać wyłącznie na nos, brodę i ewentualnie nad łuki brwiowe, ponieważ jest to bardzo mocna mieszanka, która może podrażnić delikatną skórę policzek. Nakładamy cieńką warstwę- tu im mniej znaczy więcej, ponieważ jeśli nałożymy jej za dużo to się nie stężeje i nic nam nie wyciągnie. Nakładając palcami warto maczać je w miejsca, gdzie nie ma grudek żelatyny.

Jeśli dotykając ją palcami, czujemy, że jest sucha (nie powinna się lepić) ściągamy ją szybki ruchem jak maseczkę. Oczyszczamy twarz, ale ja nie daję od razu kremu, żeby nie zapchać skóry.
Ja testowałam ją parę razy, za każdym razem zmieniając ilość nałożonego specyfiku. Nie zawsze działała, dlatego gdy po pierwszym razie nic nie zauważycie nie zrażajcie się.
Jeśli wykonacie wszystko poprawnie, to po ściągnięciu na płatach zauważycie wyciągnięte zaskórniki!!!
Oczywiście nikogo nie namawiam do tego sposobu i jeśli macie bardzo delikatną cerę, lepiej nie próbujcie.
Jeśli się zdecydowałyście, a może już kiedyś próbowałyście tego sposobu, napiszcie o tym w komentarzu, Chętnie przeczytam wasze doświadczenia =)


niedziela, 1 kwietnia 2012

Lakierowe love

Witajcie, w końcu dzisiaj udało mi się uwiecznić moją skromną kolekcję lakierów do paznokci. Skromna, bo niedawno dużo musiałam wyrzucić do kosza, na szczęście żaden z wyrzuconych lakierów nie był moim ulubionym. Sporo kolekcji musiałam oddać mamie, bo gdy mieszkałyśmy razem lakiery z reguły były wspólne. Jej skapnęła się większa część nudziaków, ja pozostałam wierna kolorom.
W tym tygodniu lakierom zrobiłam małą przeprowadzkę, ponieważ wcześniej znajdowały się w czerwonym, wiklinowym koszyczku. Niestety stare mieszkanie zrobiło się za małe, na dodatek większość z nich musiała leżeć, bo przewracały się na nierównym dnie. Teraz do dyspozycji mają przytulny kuferek. Co się w nim dokładnie znajduje?
Jak widać na poniższym zdjęciu nie mam już miejsca na nowości i pewnie w niedługim czasie znów zarządzę przeprowadzkę. Kuferek niegdyś należał do kolczyków, które sama robiłam, niestety rynek mi się skończył, a to cudeńko stało puste. Lakiery mają tam pełne wygody, ponieważ ich nowe lokum jest usztywniane, wyściełane czymś w rodzaju weluru, a ja mogę je spokojnie zabrać ze sobą trzymając za długą rączkę.

~*~
Przejdźmy do krótkiej prezentacji...

French Duo Color Wibo
szaro-czerwony
2x5ml
kolor nr 04
 
Oriflame 8ml
- PRLY BEIGE
- DARK BROWN
Wibo- Nail Care 11 ml
Oriflame- growth boooster 7 ml
Eveline- Witaminowy french manicure - 553 Beige
Venita- Visage color- L17 - 10 ml
Venita- Perfect color- P4- 10 ml 
Ados- Extra Long Lasting -584- 9ml
Safari- 12 ml (fiolet, błękit, czerń)
Vollare- Da Vinci - 321- 10 ml
Wibo
Extreme Nails 9,5 ml
(biały z różowym refleksem i złoty)
Express growth 8,5 ml
(fioletowo-zielony i szary)
Golden Rose- Classics Glamour- 138- 11 ml
Pease- 57- 9 ml
Golden Rose- Care+Strong- 172- 11ml
Delia Cosmetics- Coral Prosilk-64- 10ml

A jak podoba się nowy wygląd bloga? =)