Strony

piątek, 14 września 2012

Alkohol w kosmetykach

     Ten składnik w kosmetykach pielęgnacyjnych jest wszechobecny. Aby zostać świadomym konsumentem dobrze jest wiedzieć kiedy jest on pożądany, jak na przykład we wcierkach, a kiedy się go wystrzegać. Jak zwykle wszystko jest jednak dla ludzi, my jedynie musimy uważać, aby nie przesadzić i sprawdzać czy alkohol w naszym kosmetyku jest dla nas dobry i czy nie robi nam za dużej szkody.



- etanol, spirytus roślinny, spirytus rektyfikowany (grain alcohol) – u osób z suchą cerą może powodować podrażnienia. Jednak przy niskim stężeniu wraz ze składnikami nawilżającymi nie musi wyrządzić nam krzywdy.
Zmniejsza ilość potrzebnych konserwantów, ale przede wszystkich działa antybakteryjnie, przyspiesza wchłanianie aktywnych składników i zmniejsza lepkość produktu.

- alkohol denaturowany (alcohol denat.),  alkohol SD 10-40, SD-alcohol, SD-alcohol 40, SD-alcohol 40-B – etanol, ale skażony innymi substancjami. Może wysuszać, podrażniać cerę a także wywoływać odczyny alergiczne

- alkohol wielowodorotlenowy, glikole (gliceryna, glikol propylenowy, sorbitol) – mają właściwości higroskopijne, nawilżają, wygładzają i uelastyczniają, pozostają w skórze do 24 godzin a kosmetykowi zapewniają gładką konsystencję.

- alkohole tłuszczowe (cetyl alcohol, cetearyl alcohol, decyl alcohol, mirystyl alcohol, palm alcohol, searyl alcohol) – stabilizują układ w emulsji. Są składnikami, które nie podrażniają za to zmiękczają skórę, natłuszczają ją a także wygładzają. Są jednak wśród nich składniki zapychające takie jak: lauryl alcohol, oleyl alcohol, isostearyl alcohol

-alkohole konsumpcyjne takie jak wino, piwo czy sake- pojawiają się raczej w charakterze dodatku, działają nawilżająco, regenerująco oraz antyoksydacyjnie (np. czerwone wino)

Uprzedzam, że nie jestem znawczynią tematu, a opisane składniki to tylko moja wiedza zaczerpnięta z internetu. Myślę jednak, że pomogłam wam i zapraszam do poprzedniej części wpisów, gdzie opisywałam składniki komedogenne.

wtorek, 11 września 2012

Dzbanek/ Filtr do wody AQUAPHOR PRESTIGE

     Odkąd tylko zamieszkałam w Poznaniu i najnormalniej w świecie zaczęłam tu pić herbatę, zapragnęłam mieć dzbanek filtrujący wodę. Długo nie czekając udałam się do sklepu i zakupiłam tradycyjną Britę. Z wiadomych powodów. Marka zdazyła wyrobić sobie już dobrą opinię i balam się czegoś innego.
Od tego czasu woda z "dzbanka" służyła nam do robienia herbaty, na której nie znajdował się już osad, kubki się domywały a sam smak naparu był o wiele bardziej aromatyczny.

Ponadto woda jest dla mnie składnikiem maseczek, toników które robię sama. Dlatego post znalazł  się na moim blogu.

Kiedy dowiedziałam się o możliwości przetestowania nowego dzbanka, nie znanej mi firmy, od razu się zgłosiłam. Można by się spytać po co, skoro miałam już jedno cudo w domu, ale skusiła mnie wizja większego czasu użytkowania filtra niż w Bricie. A i design nowego był o wiele bardziej miły dla oka.


 Opis producenta

Prestige to zgrabny i poręczny filtr dzbankowy. Unikalna ruchoma pokrywka chroni wodę przed kurzem, a wskaźnik zużycia informuje, kiedy należy wymienić wkład. Wszystkie elementy filtra wykonane są z wysokiej jakości plastiku spożywczego.
Który filtr będzie dla mnie najlepszy?
Uniwersalny: Do wody twardej, Do wody miękkiej, Do wody chlorowanej.
*Usuwa wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia
*Nieznacznie obniża twardość wody

Specyfikacja

Wymiary: 253x117x255 mm
Pojemność dzbanka / lejka: 2,8 / 1,4 L
Pokrywa:ruchome żeberka, licznik
Wydajność: 300 L
Szybkość filtracji: 3-10 min/lejek
Usuwane zanieczyszczenia
Chlor: 100%
Produkty ropopochodne: 95%
Metale ciężkie: 99%

więcej informacji: www.aquaphor.pl



Zacznę od pokrywki, która urzekła mnie od razu, ale i również trochę zaniepokoiła. Wlot na wodę to ruchome żeberka obsługiwane za pomocą "dżwigni"(?). Wygląda to ciekawie, zapobiega dostaniu się kurzu do środka, ale obawiałam się, że przy wlewaniu wody będzie się ona rozpryskiwać. Nic takiego się na szczęście nie dzieje =)
Do góry umieszczony jest również licznik przypominający o zbliżającym się czasie wymiany filtra. Jest on w formie zegara i o wiele lepiej się go użytkuje niż w mojej "starej" Bricie. 

Wykonanie całego dzbanka jest solidne, ale nie wiem jak z trwałością plastiku. Jakoś mnie nie korci żeby rzucać nim o podłogę, sprawdzając czy się rozsypie na kawałeczki.
Niestety kiedy chcę nalać sobie wody do szklanki, a w lejku jest jeszcze ta nieprzefiltrowana, przelewa się ona gdzieś bokami i rozpryskuje gdzieś indziej niż stoi szklanka. 

Design bardzo mi się spodobał i myślę, że to jeden z ładniejszych, tego typu, produktów. Wygląda bardzo nowocześnie.

Woda jest smaczna, bardzo często piję ją samą, lub z syropem. Oczywiście gotuję z niej herbatę, czy kawę, która ma wtedy bardziej wyrazisty smak. Jak już pisałam wcześniej używam jej również do robienia własnych kosmetyków, ale także podlewam nią kwiaty. Ufam produktowi i jestem z  niego bardzo zadowolona.


Sam filtr starcza na 3 miesiące, a nie jak w poprzednim moim dzbanku na 3-4 tygodnie. Jest więc bardziej ekonomiczny.

Jeśli planowałyście zakup takiego produktu, to bardzo wam go polecam. Mój poprzedni cudak powędrował do babci, a nowy nabytek zostawiłam sobie =) 

A wy filtrujecie wodę? Miałyście kontakt z takimi produktami?


Przetestowałam dzięki portalowi urodaizdrowie.pl


sobota, 8 września 2012

Aktualizacja włosowa- sierpień

   Zastanawiałam się czy w ogóle pokazać wam w tym miesiącu efekty. Ścięłam sama delikatnie końcówki (ale i tak nie obejdzie się bez pomocy fryzjerki) i w ogóle nie widać przyrostu. Faktem jest też, że na drugim zjdęciu włoski bardziej mi się pofalowały.
Ale...
zdecydowanie są bardziej odżywione i błyszczące. Zmieniłam trochę pielęgnację, dodałam również laminowanie, które w tym tygodniu musze powtórzyć. Znalazłam też fajny sposób na ujarzmienie kosmyków, ale o tym w innej notce =) 



Plan sierpniowy:

  • mycie co 3-4 dni
  • Amla - na 3-4h przed myciem włosów, 2 razy na noc
  • szampony- Babydream, Green Pharmacy do włosów przetłuszczających się (raz na półtora tygodnia), olejek do kąpieli z Isany
  • odżywki/maski: Isana z olejkiem z babasu,  Joanna mięta i wrzos (bez spłukiwania), Pilomax
  • od czasu do czasu  Gliss Kur 7 Oil (rzadko), końcówki: jedwab z Green Pharmacy, Biosilk
  • wcierka: Radical
  • dodatkowo piję pokrzywę i zielona herbatę oraz biorę Mega Krzem 
  • + wszystkie niekosmetyczne sposoby opisane TU (nie licząc wpadek opisanych we wstępie)



piątek, 7 września 2012

Róż w roli głównej: manicure i makijaż oka.

     Jestem dziewczyną i nie boję się różu. Oczywiście nie przesadzam i kolor ten jest przeważnie dodatkiem, lub gra dominującą acz stonowaną rolę. Dodatkowo uważam, że jest twarzowy i pozwala nam się poczuć kobieco, ale nie nachalnie seksownie. 

Postanowiłam w końcu pokazać wam lakier z Safari, który otrzymałam w ramach współpracy z firmą Quiz Cosmetics. Jest przepiękny i zastąpił mój ulubiony lakier z Golden Rose. Czy do końca? No właśnie nie bardzo. O ile kolor jest tak samo wściekły (choć może ten jest odrobinę bledszy) to w kwestii jakości różnią się dość znacznie. 

Lakier Safari tworzy smugi co odwraca moją uwagę od malowania płytki przy skórkach. Na zdjęciu mam nałożone dwie warstwy, ale gdyby nie kłopot przy pierwszej, obyłoby się bez poprawek, bo kolor jest nieziemski. 
Trwałość jest średnia, raczej podobna do innych lakierów z tej serii, które nota bene bardzo lubię. Mam ich parę w swojej kolekcji i z reguły jestem z nich bardzo zadowolona. 

Kolor to intensywny róż. Niestety jak zwykle zdjęcia nie oddają prawdziwego odcienia.



Rano postawiłam na delikatny makijaż oka, aczkolwiek bardziej skupiłam się na dolnej części. Przy opadającej powiece piękny róż Rainbow z paletki Oh So Special widoczny jest tylko przy zamkniętym oku. Tym razem nie chodziło mi o "otwarcie oka" a jedynie na efekcie cienia zgubionym gdzieś na tym zdjęciu. Główną rolę w tym makijażu odegrała fioletowa kreska na dolnej powiece zrobiona podwójną kredką z Color Trend z Avonu. Linia wodna została delikatnie podkreślona białą kredką z Miss Spoty. Na rzęsach mam nowy nabytek: maskarę z Ingrid Bad Girls stylish lash efect. Ponoć wodoodporna....


A na wieczór wystarczy dodać więcej cieni na górną powiekę i domalować kreskę eye-linerem. I można iść na miasto !

   A wy...? Boicie się różu?

wtorek, 4 września 2012

Denko wakacyjne...

.. ten okres już mnie nie dotyczy, ale jest dobrym wyznacznikiem czasu. Wydawało mi się, że zbieranie tych pustych opakowań trwa całą wieczność. Aktualnie planuję co miesiąc spowiadać się wam ze zużyć, jednak od następnego razu do notki dojdzie druga część, ale planu wam zdradzić nie mogę.


Jak zwykle skończyła się większość produktów pielęgnacyjnych, ale pojawiają się także dwie "kolorówki". Kosmetyki już zostały zastąpione innymi, ale nie kupiłam ponownie żadnego z produktów, mimo że z paru byłam bardzo zadowolona.


Szampon babydream - Kupię ponownie, jeśli Facelle się nie sprawdzi
Mydło do kąpieli babydream- fajnie się sprawdził przy goleniu nóg, jednak nie kupie go ponownie
recenzja zbiorcza TU


Płyn micelarny Lirene- recenzja TU Nie kupię ponownie
Podkład Affinitone Mineral Maybelline- rezenzja TU Nie wiem czy kupię ponownie
L'biotica Biovax Intensywnie regenerująca maseczka- recenzja TU Kupię ponownie


Krem do depilacji Velvetic- dostępny w Rossmanie. Pachnie jak typowy krem tego typu. Bardzo dobrze sobie radził i na pewno kupię go ponownie
Utwardzacz do paznokci Lovely- po dwóch miesiącach zaczął się ciągnąć, kompletnie nic nie robił z płytką. Nie kupię ponownie
Lakier do paznokci z Oriflame- brązowy- długo mi służył, ale w końcu i na niego przyszła kreska. Kupię go ponownie, bo to jeden z ładniejszych brązów jakie widziałam =)
Avon tusz do rzęs Super Extreme- był fajny ale szału nie było, jak przy innych moich tuszach z tej samej półki cenowej. Nie wiem czy kupię go ponownie.

Zdecydowanie większa część kosmetyków to zużucia... z ostatniego tygodnia. Ale są =) I w końcu po notce mogę z czystym sercem wyrzucić puste opakowania. To chyba najprzyjemniejszy moment, zaraz po uzupełnianiu zapasów =) 


FANPAGE! Zapraszam !!!

poniedziałek, 3 września 2012

Składniki komedogenne, czyli czego warto się wystrzegać w produktach do twarzy

    Pewnie widząc moje notki na temat domowych sposobów na zaskórniki, domyślałyście się, że z moją cerą jest coś nie tak. A i owszem. Mój typ to cera mieszana. Strefa T zrobiła się dość wrażliwa na wszelkie zanieczyszczenia odkąd przeprowadziłam się do większego miasta. Broda i lewa strona czoła wygląda niezbyt dobrze, a wiąże się to z ciągłym podpieraniem rękami i odsuwaniem grzywki z oczu. Nie mogę nad tym zapanować -_-.  W tych okolicach mam dosłownie kaszkę pod skórą i bardzo często to się zaognia. Na szczęście jest coraz lepiej dzięki paru kosmetykom, ale o tym kiedy indziej, kiedy będę pewna, że kuracja dała pozytywny efekt.


Na początku naszej walki z niedoskonałościami warto sprawdzić, czy kosmetyki które używamy nie posiadają w swoim składzie czynników komedogennych, czyli takich, które zapychają naszą skórę. Dzielą się one na trzy grupy w zależności od ryzyka.

Do jednego worka wrzucę wam jednak wysokie i średnie ryzyko komedogenności, ale pamiętajcie o tym, że nasze cery różnią się od siebie i nie każdy składnik może wpływać na was niekorzystnie, tak samo jak są składniki, których w poniższym zestawieniu nie ma, ale wasza cera niekoniecznie je lubi.


- lanolina i jej pochodne :Acetylated Lanolin, Acetylated Lanolin Alcohol, Cetyl Acetate, Ethoxylated Lanolin, PEG 16 Lanolin, PEG 75 Lanolin, Solulan 16  (naturalna lanolina nie jest komedogenna w odróżnieniu od tej syntetycznej)
- niektóre ekstrakty roślinne: Algae Extract, Carrageenan, Red Algae
-  kwasy tłuszczowe i pochodne Butyl Stearate, Decyl Oleate, Dioctyl Succinate, Ethylhexyl Palmitate, Isocetyl Alcohol, Isopropyl Isostearate, Isopropyl Linolate, Isopropyl Myristate, Isopropyl Palmitate, Isostearyl Isostearate, Isostearyl Neopentanoate, Lauric Acid, Myristic Acid, Myristyl Lactate, Myristyl Myristate, PPG 2 Myristyl Propionate, Stearyl Heptanoate
- naturalne tłuszcze Cocoa Butter, Coconut Butter, Coconut Oil, Cotton Seed Oil, Crisco, Hydrogenated Vegetable Oil, Mink Oil, Soybean Oil, Sulfated Castor Oil, Wheat Germ Oil, Corn Oil
- Cetearyl Alcohol + Ceteareth 20, Disodium Monooleamido PEG 2-Sulfosuccinate, Glyceryl Stearate SE, Glyceryl-3-Diisostearate, Hexadecyl Alcohol, Isocetyl Stearate, Laureth 23, Laureth 4, Octyl Stearate, Oleth-3, Oleyl Alcohol, PEG 200 Dilaurate, PEG 8 Stearate, PG Monostearate, Polyglyceryl-3-Diisostearate, Propylene Glycol Monostearate, Steareth 10, Wheat Germ Glyceride
 -dodatkowo
Octyl Palmitate, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate, Sorbitan Oleate, Stearic Acid Tea, Sulfated Jojoba Oil, Xylene, Caprylic/Capric Triglycerides, Paraffin Oil - Paraffinum Liquidum,  Paraffinum, Mineral Oil, Kerosene, Petrolatum - Petroleum, Algin, Colloidal Sulfur, Potassium Chloride, Sodium Chloride


Niskie ryzyko komedogenności:

Anhydrous Lanolin, Beeswax, Bentonite Clay, Candelilla Wax, Castor Oil, Cetearyl Alcohol, Emulsifying Wax NF Emu Oil,Glycerin, Hydroxypropyl Cellulose, Kaolin Clay, Polysorbate 20 and 80, Stearic Acid


Jeśli dopatrzycie się w swoich kosmetykach tychże składników, nie panikujcie od razu i nie wyrzucajcie połowy zapasów. Radzę dokładnie przeanalizować, czy po danych produktach wasza skóra faktycznie czuje się gorzej...

Zapraszam na swojego fanpage. Nie potrafię wrzucić go na pasek boczny, ktoś pomoże?