Chciałabym wam dziś pokazać mój sposób na domowy peeling kawowy. Nie wymaga dużej ilości czasu do przygotowania a efekty są zauważalne już po pierwszym użyciu.
Od czego zacząć?
- Przede wszystkim od zaparzenia kawy mielonej (mi wystarczają 3-4 łyżeczki). Zalewamy ją wrzątkiem tak, żeby woda była jakieś parę milimetrów nad powierzchnią. Jeśli zostawimy ją do ostygnięcia, woda wchłonie się do zmielonych ziarenek i nie będziemy musiały przesączać fusów. Także dzięki temu nie są takie suche. Oczywiście jeśli w dzień zdarza wam się wypić kawę możecie osad zostawić na wieczorne przyjemności =) Peeling można wykonać także przy pomocy niezaparzonej kawy, jednak myślę, ze efekt nie będzie wtedy tak skuteczny, ponieważ ze zmielonych ziaren nie wydostanie się składnik odpowiedzialny za walkę z cellulitem czyli: kofeina. Co więcej niestety cudowny napój sam w sobie może powodować u nas złogi rozpychające tkankę tłuszczową, tym bardziej jeśli pijemy ją ze śmietanką (polecam mleko- ma mniej tłuszczu i jest lepiej trawione niż śmietanka). Ale nie popadajmy w histerię. Jest wiele innych produktów, które powodują u nas cellulit i to na pewno nie kawa jest głównym czynnikiem.
- Następnie dodaję około 2 płaskich łyżeczek cynamonu. Niestety nie znam dokładnego działania cynamonu na walkę z pomarańczową skórką, ale z pewnością jest to czynnik wspomagający.
- opcjonalnie możemy również dodać 1 łyżeczkę imbiru. Myślę, że to przez działanie rozgrzewające i stymulujące przepływ krwi.
- Ostatnim krokiem jest dolanie olejku (w moim przypadku jest to Alterra granat i awokado, ale z pewnością lepiej sprawdzi się ten przeznaczony do cellulitu), aż do uzyskania odpowiedniej wg was konsystencji.
Voila! Wystarczy teraz użyć peelingu na naszych udach i efekt gwarantowany. Dla uzyskania lepszych rezultatów możemy zostawić naniesioną papkę na parę minut. Nie spodziewajcie się, że problem zniknie po paru użyciach, ale zdecydowanie pomaga nam go zwalczyć.
Osobiście nie miałam problemu ze zmyciem, tak jak w przypadku ulubionego (już niestety nie =D) peelingu z BeBeauty- z winogronem i łupinkami orzecha. Wystarczy polać nogi wodą i wszystko ładnie się spłukuje. Niestety bałagan wokół jest ogromny, ale nie znaczy to, że nie jest do opanowania.
Dodatkowo zakupiłam dziś masażer (9,99zl) polecany przez Kaś (swoją drogą zapraszam na jej bloga i sami oceńcie jej efekty- moim zdaniem ogromne). Może zrobię wam haul z tym co kupiłam dzisiaj, ale muszę jeszcze przemyśleć czy jest co pokazywać.
Więc ja Kochane? Działacie? A może macie już jakieś swoje doświadczenie w tej kwestii?
kurcze ja swój peeling zrobiłam z niezaparzonych.. ale już się kończy więc teraz będe pamiętać ;)) dzięki.
OdpowiedzUsuńja zawsze robię świeży..
UsuńTwoje porady są świetne :) szkoda,że nie mam czasu na takie cudeńka... ale obiecuję sobie,że po maturach zrobię coś dla siebie ! pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTo zajmuje naprawdę tylko chwilę =) Tym bardziej jeśli masz fusy z kawy, którą piłaś. Oj "pomaturze" jest chyba najbardziej zajętym okresem w naszym życiu. Przynajmniej tak było w moim przypadku, bo wszystko później musiałam nadrabiać =D
UsuńRównież uwielbiam peeling kawowy .Ja jeszcze nie dodawałam do tego imbiru :)
OdpowiedzUsuńo właśnie szukałam przepisu na jakiś domowy peeling, więc chętnie się na ten skuszę zwłaszcza, że cel działania słuszny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peeling kawowy, zrobiłam jego zapasy! ♥
OdpowiedzUsuńjak już pisałam wyżej, ja wolę robić go na świeżo. Jakoś bałabym się użyć tej samej mieszanki po tygodniu.
UsuńMuszę sobie wreście zrobić ten peeling kawowy ;)
OdpowiedzUsuńIdealna :) dzięki kochana za przepis a ile można taką maseczkę trzymać ? Znaczy w pojemniku np.w lodówce ? Muszę wypróbować akurat olejek z Alterry jeszcze mam :)
OdpowiedzUsuń